Patrzy Lala sobie z dala, jak Beksa maluje
Czy to kosmos pomyślała, co on tu cuduje?
To jest morze takie ciemne na całym kartonie.
W jego środku biały punkcik- Beksa na pontonie?
To nie Kosmos, ani morze na malunku Beksy
To jest plama, wręcz niechciana, to są same kleksy!
Ach, to Beksa zrobił kleksa- granatowa farba.
Jego ręce, jego buzia to ta sama barwa.
To zdarzenie przez marzenie o podróżach Beksy.
Potrącona ręką farba nadal robi kleksy.
To nie ważne to się zmyje, to nie jest tak trudne
Pomarzyłeś Bekso fajnie, życie nie jest nudne.
Nie rób Beksa więcej kleksa- myśli sobie Lala.
Widzę Ciebie bardzo dobrze, chociaż jestem z dala.
Umyj buzię, umyj ręce, powtórz ten malunek.
Kiedyś może wręczysz Lali piękny podarunek.
Teraz Beksa już bez kleksa przepięknie maluje.
To podniebny, złoty statek- Lali ofiaruje.
W tej rakietce siedzą sobie astronauci mali.
Mały Beksa, mała Lala- przeszczęśliwi cali.
Kosmiczna Babcia, kosmiczna Babcia
Nie chodzi przecież w zwyczajnych kapciach
Ona ma buty super kosmiczne
Trochę dziwaczne, trochę magiczne.
W nich nie obcasy, czy jakieś korki
Pod spodem widać po dwa motorki
Babcia podskoczy tylko do góry
I już unosi się ponad chmury
Lecz jej nie widzisz, bo ona znika
Czy gdzieś koziołki w przestworzach fika?
To tajemnica dziś nieodkryta
Lecz do nas- dzieci nie raz zawita!
Może odwiedzi przypadkiem ciebie?
Opowie o tym, co słychać w niebie
Jak się sprawują Beksa i Lala
W swej zabaweczce od ziemi z dala