Puk, puk do drzwi moich! Zapraszam cię Elu!
Ach, nie, to nie Ela?! To Lelum-Polelum!!!
Przyszedłem do ciebie... masz dziś urodziny?
I ziewa, i robi nieszczęsne swe miny
Zmęczony coś jestem, odpocznę ja sobie
Nie będę z pewnością przeszkadzał dziś tobie?
I ciało rozkłada na wielkiej kanapie
Wzrok wlepił gdzieś w sufit, za chwilę już chrapie
A ja jestem słaba i wiele mam pracy
Dla tego tu "gościa" nic to już nie znaczy?
Oj, ma przyjaciółko, oj, droga mi Elu
Wolałabym ciebie, niż Lelum - Polelum!
I proszę go, pomóż! On na to - to do mnie?
Przewraca oczami, tak dość nieprzytomnie
Lecz wreszcie się ruszył, wolniutko i wstaje
Jest chory, czy leniuch? Wiem, żółwia udaje?!
Ściereczkę mu dałam, kurz z mebli wyciera
Skrzywiony przestaje - pantofel uwiera!
To pomóż mi, proszę, gotować obiadek
No, wiesz?! Przecież jestem Polelum - niejadek
Więc zgoda, niech będzie, sam wybierz zadanie
A może pomogę i zrobię ci pranie?
Do pralki mej wrzucił kolory z białymi
Wnet rzeczy przestały być tymi samymi...
I krztuszę się nagle. W mym gardle jest ość?
Nie jadłam dziś ryby, tak działa ten "gość"!
To nerwy puściły - ty Lelum-Polelum!!!
Ktoś krople mi daje? Ach witaj mi Elu!
Wtem wszystko ruszyło, domowa robota
To Eli by pomóc dziś przyszła ochota
Już wszystko gotowe, ja jestem szczęśliwa
A Lelum-Polelum? Gdzieś tu się ukrywa...
Wiesz, mówi mi Ela, ten Lelum-Polelum
On nie jest wyjątkiem, ja znam takich wielu
To talent ukryty, przy tobie - powolny
Lecz, gdy go nie widzisz jest jak konik polny...