Beksa był malutkim płaczliwym chłopczykiem. Płakał oglądając bajeczki o smokach zabijanych przez rycerzy, albo o Czerwonym Kapturku, którego połknął wilk. Płakał również, gdy zakończenie bajki dobiegało do szczęśliwego końca i królewna np. Śpiąca, czy Śnieżka zostały przebudzone. Beksa chodził do przedszkola i wcale nie lubił być nazywany beksą. Jak tu jednak nie płakać, kiedy powodów do płaczu tak wiele, nawet w przedszkolu. Każde obite kolano przecież boli- płakać trzeba. Kolega wziął z półki zabawek ulubione autko Beksy-płakać trzeba. A jak tu nie płakać, gdy na obiad jest szpinak- trawa?!
Pewnego razu latem do przedszkola przyszła nowa dziewczynka. Beksa jeszcze nie wiedział, że jej przedszkole w tym czasie miało wakacyjną przerwę i dziewczynkę będzie spotykał tylko przez jeden miesiąc. Dziewczynka wyglądała inaczej, niż jego koleżanki z grupy. Miała krótkie, brązowe włosy a w nich przepaskę z kokardką na czubku i baaardzo duże szare oczy. Do kogo jest podobna? Zastanawiał się Beksa. Już widział tę buzię. Tak, to była buzia lali z dolnej półki zabawek. To jest prawdziwa, żywa lala- pomyślał, przyglądając się nowej koleżance.
Lala, chociaż nie czuła się dobrze w obcym przedszkolu- nie płakała. Wiedziała, że znajdzie przyjaciółki, pozna ciekawe gry i piosenki. A zabawki? Były tu przepiękne. I Lala już uśmiechnięta sięgnęła po białego misia- ulubioną maskotkę Beksy. Tego było za dużo! Miś czekał przecież na Beksę a nie na Lalę.
Łzy popłynęły strumieniem. Lala była bardzo zdziwiona. Pomyślała, że to niemożliwe tak dużo wody tracić z oczu. Beksa płakał dalej. Lala czekała, aż kolor nieba oczu Beksy spłynie ze łzami. Ale nic się nie stało, tylko nos Beksy zrobił się czerwony. Lala oddała szybko Beksie białego misia, ale Beksa płakał dalej. Tego już Lala nie rozumiała. A Beksa, wiadomo płakał również, gdy wszystko kończyło się dobrze.
Kiedy Lala była zdenerwowana zaczynała kręcić się w kółko, podskakując na jednej nodze. Spotkanie z Beksą było niemiłe, więc zaczęła wirować, jak bączek. W pewnym momencie straciła jednak równowagę i upadła. Beksa przestał płakać i czekał, ile to też łez może wypłynąć z tak dużych oczu Lali. Pomyślał, że trzeba przynieść dużą miskę a może nawet wannę. Na głowie Lali widać było aż dwa guzy. One sterczą, jak rogi u barana- pomyślał Beksa. Lala wstała z podłogi, poprawiła swoją spódniczkę i przesunęła przepaskę z czubka głowy na czoło. Guzy, jak rogi baranie schowały się pod kokardą. Lala nie płakała. Nawet malutka łza nie spłynęła z jej oczu. Tego Beksa nie rozumiał. Beksa zwyczajnie nie wiedział, że Lala była dzielną dziewczynką a nie jakąś beksalalą!
Beksa pomyślał- nie, nie będzie już płakał ani z małego, ani nawet z dużego powodu. Będzie też tak dzielny, jak Lala. Podszedł do dziewczynki, dał jej białego misia i nieśmiało się uśmiechnął. Lala z radości podskoczyła do góry i jeszcze raz zakręciła się, jak bączek. Tym razem, to był wesoły, tańczący bączek.