Obiecanka - Cacanka
czyli narodziny gwiazdy

        Śliczna, młoda kobieta o jasnych oczach szła leśną drogą i płakała. Zapytacie - dlaczego? No, cóż - nie spełniło się jej marzenie. Ukochany mąż, pełen smutku został w domu i cierpiał w milczeniu. Jego marzenie nie spełniło się również. Właściwie te dwa marzenia były tak na prawdę jednym, wspólnym marzeniem. Obydwoje chcieli bardzo, ale to bardzo mieć dziecko - wymarzonego chłopczyka lub dziewczynkę. Niestety, ale los nie dał im tego najwspanialszego na świecie podarunku.
        Łzy nadal płynęły z jasnych oczu kobiety aż cały las posmutniał. Zamyślona nie wiedziała, kiedy znalazła się na polanie, gdzie kończyła się leśna droga. Przestraszona nadchodzącą ciemnością pomyślała - jak mam wrócić do domu, przecież nie wiem, gdzie jestem? Zgubiłam się! Usiadła na pniu pod starym dębem i czekała na dobry pomysł. A może na cud? Tak rozmyślając wkrótce usnęła.
        Nie wiedziała jak długo spała. Obudził ją dziwny szelest - takie świdrujące w uszach szszsz... I jeszcze coś, niebiesko-zielone światło, wyłaniające się z ciemności nadchodzącej nocy. To światło nie było blaskiem księżyca, ale pochodziło od postaci, która tak mocno nim świeciła. To chyba jest nadal sen - pomyślała kobieta.
        -Nie, to nie jest sen - usłyszała głos, który brzmiał jak cichutkie dzwoneczki. - Wiem kobieto, o czym marzysz ty i twój mąż. Spęłnię wasze marzenie, to obiecuję. Będziecie mieć piękną i niezwykłą córeczkę - śliczną, taką cacy! Tak przecież mówicie wy, ludzie do swoich milutkich dzidziusiów?! Wasza Cacanka spadnie z nieba w tym właśnie miejscu. To tu będzie na was czekał najwspanialszy na świecie podarunek!
        Gwiazda na niebie z poświatą jak różowy warkoczyk będzie znakiem, że długo oczekiwana córeczka za chwilę się pojawi.

        Zaskoczona kobieta wpatrzona w promieniującą niebiesko-zielonym światłem postać zaczęła dostrzegać jej nieziemską urodę. Kim ona jest? Postać, jakby odgadła jej myśli i odpowiedziała - jestem wróżką, która spełnia życzenia niemożliwe do spełnienia. Blask, który od niej bił nagle stał się tak mocny, że kobieta przymknęła oczy. W uszach powtórnie zaszeleściło świdrujące szszsz... I postać zniknęła bez śladu.
        Kobieta wiedziała już dobrze. To nie był sen. Wstała i pewnym krokiem, tak jakby to miejsce i drogę do niego znała od zawsze wróciła do domu.
        Zaniepokojony długą nieobecnością żony mąż witał ją czule w progu. -Dobrze, że już jesteś. Bardzo martwiłem się o ciebie. Kobieta opowiedziała, co ją spotkało na leśnej polanie. Była taka radosna i wreszcie uśmiechnięta! Mąż, nie był pewien, czy to się na prawdę zdarzyło. A może to był tylko sen? Westchnął - no, cóż trzeba mieć jednak nadzieję. Poczekamy i zobaczymy, czy obiecanka - cacanka będzie spełniona obietnicą?
        Codziennie z tęsknotą kobieta wpatrywała się w niebo. Gwiazdy takie same, jak zawsze migotały radośnie, ale tej wyczekiwanej z różowym warkoczykiem nie było.
        Odległą polanę w lesie, gdzie spotkała piękną, niebiesko- zieloną wróżkę bez trudu odnalazła. Chodziła tam każdego dnia i długo wpatrywała się w niebo.
        Upływały dni i tygodnie i nic się nie zdarzyło. Kobieta i jej mąż znów posmutnieli.
- To była tylko taka obiecanka wróżki, która pewnie obietnic nie dotrzymuje. Rozczarowany mąż tracił cierpliwość. Poczekajmy jeszcze parę dni - prosiła kobieta a łzy jedna po drugiej spływały po jej twarzy... Następnego dnia wieczorem zachmurzone niebo nagle rozbłysło różowym światłem. Obydwoje jednocześnie spostrzegli lecącą a właściwie spadającą gwiazdę.
- To kometa z różowym warkoczem! Kobieta i jej mąż wiedzieli już - to jest ten znak na niebie, na który tak długo czekali.


Copyright© Danuta Brymerski. Wszelkie prawa zastrzeżone