Niktoludek ma kuferek
A w kuferku komputerek
Gdy porady potrzebuje
Włącza ekran i serwuje
Niktoludka, dobra mama
Wstaje zawsze wcześnie z rana
I zagląda w swą torebkę
Piękną, złotą, w czarną kratkę
Niktoludzik, synek mały
Zawsze dźwiga plecak biały
Pełen czegoś dość ciężkiego
To są skarby - coś ważnego
Niktoludzia, ta malutka
Ma coś w sobie z krasnoludka
Nosi czapkę w szpic czerwoną
Przez nią samą wymyśloną
Mamusi wierszyk bardzo się spodobał, ale zamyślona zaczęła kręcić się po łazience. Od dłuższego czasu szukała lakieru do paznokci i jeszcze paru swoich drobiazgów. Gdzie one się podziały? To niemożliwe, przecież nie zniknęły pomyślała. Chyba, że
były tu Niktoludki?! Lepiej posprzątam ten bałaganek, to i wszystko się znajdzie.
Porządkując łazienkę mamusia nachyliła się nad niebieskim, włochatym dywanikiem. Coś tam maleńkiego zabłyszczało. Wzięła to coś do ręki i zaczęła się przyglądać. To był srebrny bucik i to najmniejszy, jaki w życiu widziała!