Rodzina Niktoludków
Wyprowadzka

        Znikarki zadziałały prawidłowo i dzieci znalazły się w swoim mieszkaniu, gdzie oczekiwali ich uśmiechnięci rodzice. Niktoludek trzymał w ręku dwie czerwone karteczki.
         Pierwszą wręczył Niktoludzi. To jest świadectwo zdanego egzaminu w szkole życia - gratuluję i cmoknął córeczkę w policzek. Ty mój synku popisałeś się również wspaniale i podając czerwoną karteczkę cmoknął go w policzek.
         Obserwowaliśmy was w komputerku i widzieliśmy jak świetnie sobie poradziliście powiedziała Niktoludka.
         Mamusiu, ale znikarki nie zadziałały dobrze. Spotkaliśmy Olbrzyma i baliśmy się, że będzie źle - pisknęła córeczka.
         Wiemy, wiemy - spojrzeli na siebie tajemniczo rodzice. Kochane dzieci to był wasz egzamin - wielki egzamin w szkole życia - wyjaśniał tata. Muszę się przyznać, że spotkanie Olbrzyma a raczej dziecka Olbrzyma było przez nas zaplanowane. Nic złego nie mogło wam się zdarzyć. Dzieci Olbrzymów wierzą w różne takie krasnoludkowe bajki i zazwyczaj spotkanie z nimi jest zabawne i niegroźne.
         -To, dlaczego słyszeliśmy od was, że może być źle spotykając Olbrzyma? Pytały zdziwione dzieci.
         Może być źle, gdy spotykamy Olbrzyma, czyli kogoś, kogo zupełnie nie znamy i boimy się. Przecież nigdy nie wiemy, czy jest on na pewno dobrym Olbrzymem?!
         Najpierw kochane dzieci, trzeba było nauczyć się ostrożności w nowym świecie - tłumaczyła mama. Dalej ćwiczyłyście znikanie, polowanie i urządzanie mieszkania. Wszystkie te lekcje wykonałyście bardzo dobrze.
         Teraz poczekamy tylko, co dalej z b-a-ł-a-g-a-n-k-i-e-m, czy nadal będzie można go znaleźć. Jeśli nie - wrócimy na wakacje do krainy Małoludków. Nie ma b-a-ł-a-g-a-n-k-u - nie ma Niktoludków - przypomniał tata.


         Minęło parę dni i rodzinka Niktoludków nie miała już, co robić w mieszkaniu. Wszędzie panował idealny porządek! Nie mamy już, gdzie polować, więc wracamy do naszej ojczyzny - powiedział Niktoludek i włożył swój komputerek do kuferka. Niktoludka wsypała swoje śliczne drobiazgi do eleganckiej torebki, czarnej, w złotą kratkę. Niktoludzik wrzucił na plecy pełen skarbów biały plecak a Niktoludzia poprawiła tylko przekrzywioną, czerwoną czapeczkę, w której była skrytka, ale już pusta.
         Niktoludek w srebrnych bucikach trzymał za rękę Niktoludzię ściskającą różowe serduszko. Obok stał Niktoludzik i spoglądał na swoją latarkę. Tuż przy nim Niktoludka kładła już rękę na swej eleganckiej torebce, złotej w czarną kratkę.
         To było przygotowanie do wyprowadzki. Tym razem wszyscy jednocześnie uruchomili swoje znikarki i po stuknięciu, ściśnięciu, pstryknięciu i tupnięciu – zniknęli.
         W powietrzu zawirował tylko malutki srebrny bucik i po chwili spadł na włochaty, niebieski dywanik w łazience.

Zakończenie z wierszykiem

         Mamusiu - powiedział chłopczyk, ja wiem, kto nam robi bałaganek w domu. - To są Niktoludki. One sobie urządzają polowanie na różne rzeczy w naszym mieszkaniu i zostawiają później straszny nieporządek!
         - Ach tak?! A ja myślałam, że to ty tak robisz. Myślisz, że ja uwierzę w jakieś Niktoludki. Gdzie one mieszkają?
         - Tego mi nie zdradziły, ale mam ich fotografię. Proszę, popatrz mamusiu. - Oj, synku - to jest tylko maleńki strzępek gazety! - Nie, to jest prawdziwa fotografia rodziny Niktoludków! Jest tu widoczny: tata Niktoludek , mama Niktoludka, synek Niktoludzik i córeczka Niktoludzia. Wszyscy wypisz, wymaluj, jak w wierszyku o nich. Posłuchaj, mamusiu!

Copyright© Danuta Brymerski. Wszelkie prawa zastrzeżone