Rodzina Niktoludków
Może być źle

        Przypomniała sobie jednak nauki rodziców, które przestrzegały dzieci przed takimi spotkaniami. To będzie chyba koniec ich szkoły życia. Spotkanie Olbrzyma oznaczało konieczność powrotu do ojczyzny a szkoda, przecież takie mają świetne przygody.
         Olbrzym tymczasem wpatrywał się w kłęby skręconych sznurowadeł. To są sznurowadła z moich sportowych butów – szepnął zdziwiony. Nie, nie - to są liny okrętowe, czyli upolowane w bałaganku rzeczy –krzyknął dumny Niktoludzik. Oczyska Olbrzyma zamrugały szybko. Co to ma znaczyć? Co za bałaganek? Jakie polowanie? - Pytał niecierpliwie.
         Niktoludzia spokojnie wytłumaczyła mu, jakie mają zadania do spełnienia Niktoludki. Pojawiają się w domach lub mieszkaniach Olbrzymów, gdzie można znaleźć b-a-ł-a- g-a-n-k-i i upolować coś, co jest im potrzebne. To jest też ich szkoła życia.
         Olbrzymia głowa podskakiwała niespokojnie na poduszkowej górze. -Ojej, to wy buszujecie tam, gdzie jest nieporządek. Mamusia powiedziała wczoraj, że ostatnio w domu jest coraz gorszy bałagan. To na pewno przez wasze polowania.
         To nie my robimy bałaganek - tłumczyły dzieci. My tylko uczymy się tam szkoły życia. Gdzie nie ma bałaganku, tam nie ma i Niktoludków.
         Olbrzym podniósł się z białej pustyni swego ogromnego łoża i zobaczyli go całego ogromnego.To był prawdziwy              w-i-e-l-k-o-l-u-d. Siostrzyczka i braciszek nie pokazali po sobie znać, jakie wrażenie na nich zrobił. Takiego kogoś wielkiego jeszcze nie widzieli.
         To ja teraz wszystko rozumiem - powiedział Olbrzym. Wiem, co zrobić, żeby nie było miejsca do polowania. Muszę pilnować porządku, sprzątać wszystko i nie pozwolić wam moje krasnoludki, oj przepraszam Niktoludki na szkołę życia. Ale, jeśli się okaże, że to wszystko mi się przyśniło, że to jakaś bajka?


        - Chwileczkę, my snem, ani bajką nie jesteśmy i Niktoludzia sięgnęła do swej skrytki w czerwonej czapeczce. Wyciągnęła to coś, co było dla niej skarbem i podała Olbrzymowi. To jest dla ciebie, żebyś pamiętał, że my tu byliśmy i nie było tak źle, ani dla ciebie, ani dla nas. Przeżyliśmy wspólnie przygodę.
         Olbrzym przyglądał się małej karteczce a właściwie fotografii, tak malutkiej, że już mniejszej nie mogło być. Na niej widać było cała rodzinę uśmiechniętych Niktoludków.
         Chciałbym wam też coś podarować- powiedział Olbrzym. Ja już mam swoją zdobycz i Niktoludzik pokazał dumnie kule zwiniętych sznurowadeł z butów Olbrzyma.
         A i ja zaraz coś zdobędę i Niktoludzia podskoczywszy wysoko zobaczyła na podłodze urwany od pidżamy Olbrzyma niebieski guzik. Zeskoczyła na dół i lekko podniosła tę ogromną, niebieską tarczę.
         Pomachała nią na pożegnanie i krzykęła - fajnie było cię spotkać Olbrzymie, ale teraz musimy już znikać do domu, do rodziców. Dziękujemy za zdobycze - podarunki!
         Gdzie mieszkacie? A co ze mną? Czy wrócicie? Pytał niespokojnie Olbrzym. Nawet nie zauważył ściskanego przez Niktoludzię różowego serduszka. Nie usłyszał również pstryknięcia Niktoludzika w latarkę. Niktoludki zniknęły! Olbrzym patrzył i patrzył na najmniejszą fotografię na świecie. Nie, to nie był sen, ani bajka!


Copyright© Danuta Brymerski. Wszelkie prawa zastrzeżone