W tym momencie historia o lustrze mogłaby się zakończyć, ale... Ale Bonio nie obiecał przecież pozostawić lustra w spokoju. Przechodząc obok niego zawsze musiał spojrzeć na siebie. Często też dotykał nosem tafli zwierciadła lub próbował nową minę nr 3, którą będzie straszył w szkole. Kogo? Może dziewczyny? Nie, nie dziewczyny. Przecież to jasne - Panią od mate-tete! Pani będzie tak przestraszona, że nigdy, ale to nigdy nie wezwie Bonia do odpowiedzi i da mu wreszcie święty spokój!
Wkrótce rodzice wybrali się znów na zakupy. Nawet nie zadali pytania "idziesz Bonio z nami?" No, cóż sprawa była jasna - na biurku leżał zeszyt z nierozwiązanym zadaniem z mate-tete. Bonio z miną nr 4, czyli obrażony na naukę, szkołę i cały świat postanowił zerknąć w lustro. - "Może jestem chory? Nie mam przecież siły do nauki". Oj, długo, długo wpatrywał się w swoje odbicie. Niestety, ale wyglądał na zdrowego Bonia. Nadal jednak stał i czekał na jakiś cud. A tu nic, żaden cud, żadne czary-mary nie chciały mu pomóc w szkolnych problemach. Zrezygnowany zamierzał już odejść, gdy nagle całe lustro rozbłysło ostrym światłem. W tej samej chwili lustrzany obraz Bonia zniknął a na jego miejscu pojawiła się świecąca, dziwna twarz. Obcy świdrował go kryształowymi oczami i miał minę Bonia nr 3, czyli straszną, bardzo straszną. On wygląda, jak... No, nie wiem, kto - myślał szybko przerażony Bonio. Jeszcze tylko zdążył usłyszeć metaliczny głos "ryku,ryku-kuku,kuku!" (trochę to było podobne do piania koguta). Pstryk! I Bonio znalazł się w innym świecie - świecie lustrzanym.
Pierwsze, co zobaczył, to była nie tylko twarz postaci ze zwierciadła, ale i cała jego reszta. Bonio nie wierzył swoim oczom. To, co zobaczył było i straszne i śmieszne jednocześnie. Głowa, jak świecąca tarcza opierała się na długiej szyi. Szyja, jak rura od odkurzacza wydłużała się lub skracała. Rura-szyja wychodziła z czegoś, co przypominało białą bańkę mydlaną. Z jej boków, to wysuwające się, to chowające dwie niby- łapy machały przed twarzą Bonia. Cała postać podskakiwała na sprężynowej, grubej nodze to w lewo, to w prawo. Roztrzęsiony Bonio szybko myślał - powinienem już się bać i wzywać pomocy a może lepiej poczekać z tym strachem? Z miną nr 5, czyli jestem bohaterem gotowym na wszystko zdecydował - ruszam w przygodę!