Rodzina Niktoludków
Pierwsze polowanie

cacanka

        Minęła pierwsza noc w krainie Olbrzymów. Cała rodzina Niktoludków była niewyspana i głodna. Niewygodnie było spać bez łóżeczek, poduszeczek, kołdereczek na gołej podłodze. I jeszcze w brzuszkach burczało.
        To jest początek a każdy początek jest trudny - powiedział Niktoludek. Wyruszamy szybko na wyprawę po jedzenie. - Wszystkie wyprawy w krainie Olbrzymów drogie dzieci, nazywamy polowaniem. Teraz mój komputerek pokaże nam, gdzie znajduje się b-a-ł-a-g-a-n-e-k. - Ale co to jest? Co to takiego ten bałaganek? Dopytywały się dzieci. - Niedługo same zobaczycie - uspokajał tata.
        Niktoludek nacisnął guzik komputera i ukazała się znana już twarz orzeszka - starszego Małoludka. Znał on świetnie ten teren i służył radą.
        Starszy orzeszek powiedział tylko dwa słowa - kuchnia i stół. Błyskawicznie ukazał się w komputerku plan mieszkania. Za chwilę był już obraz kuchni. Dalej widać było stół a na nim talerzyk z okruszynkami chleba i niedopitą szklanką mleka.
        - Śniadanie czeka na nas! Krzyknęła wesoło Niktoludka.

        Teraz po kolei znikamy -powiedział tatuś. Pierwsza będzie mama. -Proszę, stuknij klamerką torebki. Niktoludka stuknęła klamerką swojej eleganckiej torebki i zniknęła.
        Teraz ty Niktoludziu. Proszę, ściśnij różowe serduszko. Córeczka wyciągnęła swoje szkiełko ze skrytki w czapce, ścisnęła i zniknęła.
        Niktoludzik już zaglądał do białego plecaka, ale nie wiedział, co ma wyjąć. Miał całą masę skarbów. Ważna jest tylko latarka – wyjaśnił tatuś. Włącz ją, proszę. Synek posłusznie pstryknął w nią i zniknął.
        Na końcu będę zawsze ja – powiedział do siebie Niktoludek. Nałożył srebrne buciki, tupnął obcasem i ostatni zniknął.


cacanka

        Tak na prawdę rodzina Niktoludków nie zniknęła, tylko przemieściła się w oka mgnieniu tam, gdzie był b-a-ł-a-                g-a-n-e-k. Znaleźli się na nieuporządkowanym stole kuchennym.
        Byli bardzo głodni, ale Niktoludek właczył jeszcze raz komputerek i upewnił się, czy nie ma Olbrzymów w domu. Komputer powiedział głosem starszego orzeszka - bezpiecznie. Cała rodzinka usiadła, więc na brzegu talerzyka i zaczęła wcinać ze smakiem okruszynki chleba z masłem.
        Gdy się najedli do syta Niktoludek podskoczył wysoko w swych srebrnych bucikach i przewrócił szklankę z niedopitym mlekiem. Biały strumień popłynął po stole. Niktoludka wyjęła ze swojej złotej, w czarną kratkę torebki cztery słomiane rurki i każdy z Niktoludków spijał spragniony pyszne mleko.

Copyright© Danuta Brymerski. Wszelkie prawa zastrzeżone