Kotek wybiegł na ulicę, skoczył na najbliższe drzewo i... Pralinka wypadła z jego pyszczka. Potoczyła się po chodniku.
Mała dziewczynka jadąc na rowerze zahamowała błyskawicznie przed kolorową czekoladką, którą podniosła z chodnika. Ale mam szczęście! Deser na drodze i to, jaki. Same pyszności! Mniam... Cześć, jestem Pralinka, prawdziwa dziewczynka. Proszę nie jedz mnie. Dziewczynka z otwartą buzią przyglądała się mówiącej czekoladce. Pomyślała, że to może jej się przesłyszało, albo ktoś robi jej żart. Obejrzała się dookoła. Nikogo nie było, tylko ona z gadającą czekoladką. Chyba jednak to fantazja w mojej głowie.
Pomyślała i nadgryzła kawałek czekoladowego bucika. Ojej, zepsułaś mi mój bucik. Przestań, proszę! I znów ten cienki głos z czekoladowej buzi czekoladowej dziewczynki. Z miną bardzo, bardzo zdziwioną dziewczynka chciała coś jeszcze powiedzieć-może przeprosić? Nie zdążyła jednak.
Czarna sroka porwała z jej ręki kolorowy, błyszczący papierek z Pralinką. Gdy leciała wysoko nad ulicą pełną samochodów z naderwanej folii wysunęła się czekoladka i w uszkodzonym opakowaniu spadła na jeden z nich.
Do zaparkowanego auta podszedł starszy pan z małym chłopcem. Zauważył Pralinę na dachu samochodu i nie zastanawiając się długo wrzucił ją do bocznej skrytki samochodu. Pomyślał sobie. Wyrzucę ją później do śmieci.
Mały chłopiec, jego wnuczek wsiadając do samochodu sprytnie wyciągnął jednak ukrytą Pralinkę i schował ją do kieszeni swojej kurtki. Postanowił bez wiedzy dziadka zjeść czekoladkę. Będzie na pewno smaczna. Najlepiej spróbuję zaraz.
Pomyślał i ostrożnie odłamał kawałek czekoladowej spódniczki. Gdy wkładał ją do ust coś zaszeleściło. Ach, to foliowe opakowanie. Nie, nie myśl sobie, że będziesz zajadał moje ubranie a ja zostaną w końcu gołą czekoladką. Chwilę. Pomyślał chłopiec.
To nie jest głos dziadka. Przecież to głos dziewczynki słychać z mojej kieszeni. Spojrzał ukradkiem na siedzącego obok dziadka i zapytał. Dziadku mówiłeś coś? Nie, nic nie mówiłem, ale słyszałem głos z twojej kieszeni. Co tam tak szeleści i mruczy? Masz ukrytego krasnoludka? Dziadku, przecież mam siedem lat i jestem dorosły. W takie rzeczy już nie wierzę. Chłopiec wsunął rękę do kieszeni i wyciągnął pralinkę z nadgryzionym bucikiem i odłamaną sukienką. Dziadku! To ona gada. Przecież, to tylko znaleziona czyjaś czekoladka, którą chciałem wyrzucić.
Ale czekoladka powtórzyła swoje słowa skargi. Dziadek zaczynał wierzyć w czekoladowe krasnoludki! Zatrzymał samochód i postanowił jeszcze raz sprawę zbadać. Tym razem przyjrzał się szczegółowo gadającej czekoladce. Pralinka, zmęczona swoimi przygodami miała nadzieję, że ten pan w okularach nie je czekolady a może nawet odczaruje ją z tej słodkości. Opowiedziała całą swoją historię niegrzecznej Pralinki. Dziadek i wnuczek postanowili. Idziemy szybko do babci. Ona zna się trochę na czarach, to na pewno pomoże biednej dziewczynce.
Pralinka w małej rączce wnuczka zwinęła się w resztkę kolorowej folii i zasnęła. Babciu, babciu! Mamy coś rewelacyjnego- gadającą czekoladkę. Babcia spojrzała z uśmiechem na swojego wnuczka, co też on wymyśla za bajki. Dziadek jednak kiwnął twierdząco głową i to dopiero zaniepokoiło babcię. Proszę pokazać, co za łakocie kupiliście. Prosiłam, ograniczcie słodycze! Za dużo jecie czekolady a tu proszę następna pralinka. Lepiej będzie, jeśli zjem ją sama.